poniedziałek, 31 maja 2010

#467 - Robogil #3 - Konkursy komiksowe, konkursowe komiksy

Robert Wyrzykowski: Powszechnie w środowisku komiksowym panuje opinia, że z robienia historii obrazkowych w Polsce wyżyć się nie da. Faktycznie, bycie komiksiarzem na pełny etat to wciąż utopia w naszym kraju, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Czy robienie komiksów może być jednak intratnym, dodatkowym dochodem do normalnej pensji? Tutaj pewnie więcej osób zgodzi się, że pewne możliwości zarobku są. Abstrahując od rysowania pełnych albumów (za które czasem otrzymuje się nic albo bardzo mało), pasków dla gazet (których też niewiele, jako że krajowi wydawcy wolą importować zagraniczną klasykę) czy też wyjątkowych zleceń, taką szansą dla twórców są liczne konkursy komiksowe... organizowane zarówno przez samo środowisko (MFK) jak i przez instytucje na co dzień niezwiązane z komiksem.

Daniel Gizicki: Ejno, ale z komiksów wyżyć się nie da (chyba, że się jest Raczkowskim), a z tymi konkursami to... Panie! To by trzeba każdy konkurs wygrywać! A tu albo jakieś dziwaczne ograniczenia albo "niezbyt kompetentni jurorzy", albo tematy jakieś takie, no dla mnie przynajmniej mało atrakcyjne. Te wszystkie konkursy organizowane przez urzędy miejskie i inne instytucje z księżyca dla nas komiksiarzy, to moim zdaniem moda. I wkrótce przeminie.

RW: Dlaczego uważasz, że przeminie? To znaczy ja widzę w ich działaniu podobny schemat. W znakomitej większości konkursy organizowane przez instytucje są konkursami na konkretny temat. Prace te mają w tym momencie pewne przeznaczenie edukacyjne, jak w konkursie ekonomicznym FOR czy niedawnym podkarpackiego urzędu marszałkowskiego. Organizatorzy konkursu sięgają po komiks jako medium z prostej przyczyny - uznają tę formę za atrakcyjną i wyjątkowo przystępną dla odbiorców, szczególnie tych młodszych. Jest tutaj takie pewne upupianie komiksu jako sztuki, przyznaję.

DG: Upupianie to określenie z taką piękną tradycją... Uważam, że przeminie, bo się znudzi organizatorom. To nie są miłośnicy komiksu, którzy chcą pomagać w propagowaniu tego medium czy dać możliwość do "dorobienia sobie" autorom. Być może się mylę, ale ja to widzę tak: w pokoju w urzędzie marszałkowskim/miejskim/whatever gdzie jest komórka odpowiedzialna za tego typu inicjatywy, siedzi sobie pani Hania i pan Michał i w roku 2010 wymyślili konkurs na komiks, a w 2011 stwierdzą "dobra, komiksy mieliśmy w zeszłym roku, teraz zróbmy konkurs na krótkometrażowe filmy". Zostaną te stałe konkursy - czyli branżowe zmagania MFKowe, Powstanie i pewnie ten FOR, a reszta się wykruszy. Być może na ich miejsce wskoczą inne, na przykład jakąś rocznicę będzie obchodzić Słupsk albo Puławy to sobie zrobią konkurs na komiks.

RW: Prawdą jest to, że sporo z tych konkursów komiksowych jest wybitnie rocznicowych - jak np. tegoroczne konkursy o Grunwaldzie (z kilka ich naliczyłem) czy też przedstawienie obrony Płocka. Ale np. zobacz - konkurs na komiksy z okresu Powstania Warszawskiego jakoś się już od kilku lat trzyma - powiedziałbym nawet, że poziom prac z roku na rok wzrasta. Kiedyś to było wydarzenie, gdzie ludzie masowo produkowali pompatyczne gnioty - do tego stopnia, że zainspirowało to nawet Michała Rzecznika i Jacka Świdzińskiego do stworzenia prześmiewczych "Przygód Powstania Warszawskiego", chyba jednego z najlepszych polskich undergroundowych komiksów ostatnich lat. A teraz, muszę przyznać, podczas Komiksowej Warszawy przeglądałem antologię z ostatniej edycji - i całkiem, całkiem, niebanalne podejście, świetny poziom artystyczny.

DG: No to prawda - ten album wymiatał! Może by dało radę namówić chłopaków żeby poparodiowali te wszystkie komiksy o Grunwaldach? Nie no jasne, że poziom wzrasta - to dobrze, ale popatrz też na to, że często te różne jednorazowe konkursy wygrywają osoby kompletnie nieznane w środowisku i potem o tych osobach się więcej nie słyszy. Jako przykład; firma odzieżowa House zrobiła jakiś konkurs i go wygrała Katarzyna Łozicka - nota bene moja koleżanka z klasy w liceum (świat jest mały). I co? Słyszałeś o jakimś jej innym komiksie? Albo popatrz na liczbę wyróżnionych w konkursie Gutka i Wysokich Obcasów. Wyróżniono kupę ludzi a widziałeś jakieś inne komiksy większości z nich?

RW: No nie, nie widziałem. Podobnie jak brałem udział w konkursach organizowanych przez FOR, wraz z Marcinem Podolcem i Bartkiem Kuczyńskim - wśród laureatów i wyróżnionych było sporo znajomych i znanych komiksiarzy, ale też bardzo dużo osób, o których słyszałem po raz pierwszy i pewnie po raz ostatni. Ale czy udzielanie się w środowisku jest akurat jakimś wyznacznikiem jakości twórczej? Nie twórzmy zamkniętej sitwy, że jak ktoś nie udziela się na forach i twitterach, to jest już kompletnie bezwartościowy jako twórca. Inna sprawa, że pewnie i tak dla wielu z tych wyróżnianych osób komiks nie stanowi sposobu na życie, a jedynie incydentalną przygodę z szansą na zarobienie paru złotych... a czasem i paru tysięcy złotych, bo trzeba przyznać, że niekomiksowe instytucje potrafią sypnąć groszem na nagrody.

DG: Ale ja wcale nie chcę tworzyć zamkniętej sitwy! Co Ty mi tu w usta wkładasz? Bardzo dobrze, że tacy przypadkowi ludzie startują bo czasem robią ciekawe rzeczy i super że niekomiksowe instytucje nie żałują funduszy. Mówię jeno, że chciałbym, żeby tacy ludzie też robili komiksy potem. O! Dlatego dla mnie najciekawszym z konkursów jest stricte komiksowy konkurs przy MFK (i nie zgadzam się z Maciejem Pałką, że stracił na prestiżu), bo tam potykają się ze sobą ludzie, którzy przede wszystkim chcą robić dobre komiksy a nie tylko startują dla ewentualnej wygranej i wiążących się z tym profitów. Chodzi mi o to - że popatrz na laureatów konkursów w Łodzi i innych. Ci pierwsi to często ludzie z masą publikacji, albumami na koncie itd. Dużo mniej jest takich z przypadku. Tam ludzie przysyłają komiksy, żeby się pokazać jako komiksiarze a nie po to, żeby zgarnąć kilka patyków. Inna motywacja – a przynajmniej tak sądzę. Zresztą popatrz - Paweł Zych był laureatem MFKi – potem wydał album, tak samo Łukasz Ryłko czy Kajetan Wykurz. Ja to rozumiem jako konsekwentne działanie – wysyłam pracę na konkurs, jak się spodoba i coś zwojuję (lub nie) to się i tak pokazałem i mogę spróbować przepchnąć swój album. A ci ludzie "z przypadku" (z całym szacunkiem), no cóż, powątpiewam czy zechcą potem jeszcze wracać do komiksu, zrobić album itd.

RW
: Może tak, może nie. Takie konkursy niejako zapraszają do zapoznania się z medium jakim jest komiks, do swoistego romansu z nim. Co później z tego wyjdzie - czas pokaże. Z innej beczki - spotkałem się z opiniami, że branie udziału w takich konkursach to swoiste kurwienie się, zwłaszcza jeżeli temat wydaje się na pierwszy rzut oka zupełnie bezsensowny - albo też w wymaganiach wyraźnie określona jest linia programowa, jaką powinna spełnić nadesłana praca.

DG: Kurwienie się? W sensie sprzedawanie swojego talentu/pracy za kasę? A to nie jest normą? Jak pracujesz w gazecie i napiszesz artykuł o jakiejś tam inicjatywie prezydenta miasta, którego nie lubisz a sama inicjatywa Cię mało obchodzi, to też się kurwisz? Bez sensu.RW: To chyba chodziło o robienie rzeczy wbrew sobie lub własnym przekonaniom. Np. że robisz komiks promujący jakieś zagadnienie z którym kompletnie się nie zgadzasz. Chyba.

DG: Dlatego ja sobie takie konkursy odpuściłem. Szkoda mi czasu na robienie komiksów o emeryturach, giełdzie czy powstaniu, bo mnie to nie bardzo kręci. A poza tym odnoszę wrażenie, że tam jakoś dziwnie w tych konkursach jest. Chodzi mi o to, że owszem w jury siedzą ludzie z branży ale i ci nie z branży i czasem laury zdobywają prace, przy których wyrobiony czytelnik komiksów by się nawet nie zatrzymał.

RW: No coś w tym jest. Często wygrywają lub wyróżniane są prace o naprawdę znikomej wartości artystycznej, które w jakiś sposób ujęły niekomiksową część jury. Co nie znaczy, że tylko takie prace tam są wyróżniane, zdarzają się też komiksy rewelacyjne, kilka prac z ostatniej edycji konkursu FOR dosłownie mnie zmiażdżyło. Ale to prawda, mam wrażenie, że często nagradzane są przede wszystkim dobre chęci, zapał i nierzadko też młody wiek.

DG: No właśnie mnie śmieszą nieco ograniczenia wiekowe w niektórych konkursach. Jeśli prace mają przysyłać ludzie do 18-20 roku życia, to organizatorzy sobie sami strzelają w stopę. I skazują na niezbyt wysoki poziom zgłoszonych komiksów. Bo takich Marcinów Podolców czy Igorów Wolskich to w tym kraju jakoś nie ma zbyt wielu. Z drugiej strony zaczyna pomału kwitnąć funkcja ghostwritera...

RW: Myślisz? Takich konkursów stricte dla młodzieży jest bardzo mało, zaś nagrody na nich raczej niewielkie i rzeczowe. Ghostwriterzy... czy ja wiem? To chyba raczej rzadkie jak do tej pory, niewiele konkursów ogranicza liczbę autorów do jednego, jak na razie.

DG: I oby nie było ich więcej. Ale w Angouleme było kiedyś ograniczenie w konkursie na krótką formę – bodajże do 26 roku życia...

RW: Kończąc nasze dzisiejsze rozważania - konkursy komiksowe to interesujący element w naszym półświatku. Czasem spore wyzwanie twórcze co do dobrego ugryzienia tematu, szansa zarobienia mniejszych lub większych pieniędzy. No i oczywiście względy towarzyskie, fajnie się konkuruje z bliskimi znajomymi, miło też spotkać znajome twarze na rozdaniu. Owoce takich konkursów bywają różne, od fantastycznych perełek po totalny chłam - ale najważniejsze, że sami twórcy się dobrze bawią i przy okazji mają to poczucie rywalizacji i współzawodnictwa.

DG: A najbardziej prestiżowy jednak? Moim zdaniem konkurs przy MFK.

RW: Wydaje mi się, że tak. Być może Komiksowa Warszawa, Bałtycki Festiwal Komiksu albo inna cykliczna impreza postawią w przyszłości na konkursy. Jak na razie jednak, pozycja MFK wydaje się niezagrożona.

DG: Kto wygra w tym roku? (hehehe).

RW: Naprawdę trudno cokolwiek wyrokować, skoro nawet nie wiadomo, kto zamierza startować. Na pewno wyróżnione zostaną osoby, o których nigdy wcześniej nikt nie słyszał. Oczywiście obstawiam triumf Bartka Sztybora (jakżeby inaczej?), może w tym roku sięgnie po Grand Prix. Być może doceniony zostanie któryś z młodych zdolnych - Marcin Podolec, Igor Wolski?

DG: I o tym jak celnym strzelcem jesteś przekonamy się już w październiku!

niedziela, 30 maja 2010

#466 - Trans-Atlantyk 90

Marvelowe "Heroic Age" na dobrą sprawę zaczęło się już w zeszłym tygodniu, kiedy do sklepów trafił pierwszy numer nowej, czwartej serii "Avengers" (Brian M. Bendis i John Romita Jr.). Premierowemu zeszytowi traktującemu o najpotężniejszych ziemskich herosach z Domu Pomysłów towarzyszyły liczne tytuły wprowadzające nowych czytelników w świat Marvela i starych wyjadaczy w nowy status quo. Dla tych pierwszych Marvel przygotował "Origins of Marvel Comics", czyli zestaw skróconych originów najbardziej prominentnych peleryniarzy oraz "Avengers Assemble", specjalny podręcznik, w którym można znaleźć najbardziej aktualne informacje o herosach, wydarzeniach i postaciach "Epoki Bohaterów". Natomiast stali czytelnicy z pewnością sięgną po "Age of Heroes", antologię krótszych i dłuższych nowelek opowiadających o zmianach w uniwersum Marvela. W "Enter the Heroic Age" można znaleźć wprowadzenia do pięciu nowych serii pod wspólnym szyldem "Heroic Age". W mijającym tygodniu wystartował drugi z nowych ongoingów z Mścicielami w rolach głównych, a mianowicie "Secret Avengers" (Ed Brubaker, Mike Deaodato Jr.). Jeden z moich ulubionych, amerykańskich scenarzystów zachwala serię swojego autorstwa, jako superbohaterską historię przepełnioną wątkami szpiegowskimi w stylu Jima Steranko i elementami science-fiction w duchu Jacka Kirby'ego. Więcej, można przeczytać w wywiadzie z Bru. Natomiast w przyszłym tygodniu ukaże się pierwszy numer czteroczęściowej mini-serii "Avengers: Prime" (Brian M. Bendis i Alan Davies), w której Thor, Iron-Man i Steve Rogers będą musieli uporać się z reperkusjami Oblężenia Asgardu. Zachęcam do obejrzenia przykładowych stron, bo wizualnie komiks prezentuje się zacnie. Oprócz niego wystartują dwa kolejne ongoingi - "Avengers Academy" (Christos Gage i Mike McKone), w której wystąpią młodzi kandydaci na Mścicieli nowej generacji oraz "Hawkeye & Mockingbird #1" (Jim McCann i David Lopez), którego tytuł mówi wszystko. Nie można również zapomnieć o zrestartowanym "New Avengers" (Brian M. Bendis i Stuart Immonen), którzy na swoją kolej poczekają do połowy czerwca. (KO)

Nowa era dla mutantów rozpocznie się ósmego lipca 2010 roku. Właśnie ten dzień przez Marvela został ogłoszony Dniem X-Men. Na razie oznacza to tylko tyle, że wyjątkowo w czwartek ukaże się pierwszy numer nowej x-serii, zatytułowanej po prostu "X-Men" (poprzednio ten tytuł nosiły dwa główne miesięczniki z mutantami w rolach głównej, które później przemianowano na "Uncanny X-Men" i "X-men: Legacy"). Na razie zapowiada się, że świętowanie będzie ograniczało się głównie do festiwalu alternatywnych okładek zdobiących premierowy zeszyt i rozdawnictwa specjalnych kart kolekcjonerskich. Oprócz regularnej wersji, autorstwa Adiego Granova, swoje warianty przygotują John Romita Jr., Marko Djurdjevic, Olivier Coipel i Paco Medina (będący również regularnym rysownikiem serii). Przed scenarzystą nowego ongoigna, Vicotrem Gischlerem, stoi trudne zadanie - "X-Men" ma być tytułem, w którym mutanci, kiszący się we własnym sosie, będą integrowali się z resztą uniwersum Marvela. Zgodnie z poprzednimi zapowiedziami, w premierowej historii X-menom przyjdzie zmierzyć się z inwazją wampirów. (KO)

Od kilkunastu miesięcy cena czterech dolarów bez jednego centa za zeszyt komiksowy straszy czytelników. Powody podniesienia ceny o jednego dolara były różne i zmieniały się w zależności od osób z wydawnictw, których pytało się o taki stan rzeczy. Raz mówiono, że wzrost cen będzie zarezerwowany tylko dla niektórych drugoligowych serii, a większość pozostanie w starej cenie. Później planowano podwyższenie cen tylko w przypadku hitowych tytułów, tak aby były one koniami pociągowymi dla mniej popularnych serii. Jednak po tych kilkunastu miesiącach można śmiało powiedzieć, że zdrożały wszelkie rodzaje superbohaterszczyzny. Jak wylicza Rich Johnston (Bleeding Cool) w sierpniowych zapowiedziach Marvela aż 57 trykociarskich serii kosztować będzie 3.99$, 26 zeszytów posiadać będzie starą cenę, a prawie pięć dolarów zarezerwowano dla 3 serii. Jak łatwo policzyć, tylko 30% tytułów wydawanych przez Dom Pomysłów posiada starą cenę. W DC Comics jest z tym znacznie lepiej (na 46 tytułów tylko trzynaście ma nowe ceny), ale i tam pewnie za kilka miesięcy 3.99$ będzie normą. A stąd już blisko do tak wytęsknionego u nas "zeszytu za piątaka". (ŁM)

W sierpniu Frank Castle ponownie będzie musiał stawić czoła całemu uniwersum Marvela. Po one-shocie "The Punisher Kills the Marvel Universe" (Garth Ennis / Doug Braithwaite) przyszła kolej na następną elseworldową potyczkę Punishera z gwiazdami Domu Pomysłów. Tym razem jednak nie będzie to akt zemsty, a walka o przetrwanie - cały świat został zarażony patogenem, który sprawił, że wszyscy stali się agresywniejsi i żądni krwi. Zmiana ominęła jedynie i tak brutalnego już Castle'a, który musi uporać się z Hulkiem, Spider-Manem i resztą. Za czteroczęściową mini-serię "Marvel Universe Vs. the Punisher" startującą w sierpniu (dla Marvel Knights) odpowiadać będzie scenarzysta Jonathan Maberry oraz rysownik Goran Parlov. Pomimo sporej ilości brutalnych pojedynków, mroku i tym podobnych przyjemności ma się w serii tej znaleźć również odrobina humoru. (ŁM)

We wrześniu DC Comics przywróci na chwilę do życia swoje najpopularniejsze wojenne serie za sprawą znamienitych twórców. Wrześniowa seria łanszotów obejmować będzie takie tytuły jak "Weird War Stories" (Darwyn Cooke/Ivan Brandon), "Our Fighting Forces" (B. Clay Moore/Chad Hardin), "Our Army At War" (póki co twórcy nieznani), "Star-Spangled War Stories" (William Tucci/Justiniano) oraz "G.I. Combat" (Matt Sturges/Phil Winslade). Natomiast za okładki do tych zeszytów odpowiadać będą twórcy tacy jak: Mark Schultz, Joe Kubert, Brian Bolland, Darwyn Cooke i Geof Darrow. Grafiki tych dwóch ostatnich zostały zaprezentowane na blogu DC - obie wyglądają fantastycznie, więc warto na nie rzucić okiem. Na same komiksy zresztą pewnie też. (ŁM)

Od samego początku wiadomo było, że zebranie wszystkich numerów "Wednesday Comics" w albumowym wydaniu będzie bardzo karkołomnym zadaniem. Przebój zeszłego lata doczeka się naprawdę znakomitej edycji. Twardookładkowy integral zbierający komplet 15 historii został wzbogacony o zestaw szkiców, komentarze Marka Chiarello, jednego z redaktorów "WC", oraz koncepty loga autorstwa Riana Hughes'a. W środku znalazły się również dwa dodatkowe stripy, które powstały na wypadek, gdyby któryś z twórców zawalił deadline. Są to "Plastic Man" Evana Dorkina i Stephena DeStefana oraz "Beware the Creeper" Keitha Giffena i Erica Canete. Albumowe "Wednesday Comics" z pewnością będzie wyglądało imponująco na półce - tomik ma prawie pół metra wysokości (44,19 cm) i dokładnie 28,44 cm szerokości. Za przyjemność chwalenia się tym cackiem przed znajomymi trzeba zapłacić 50 dolców. Chiarello dyplomatycznie unika odpowiedzi na temat potencjalnego sequela, choć mówi, że kilka twórców z najwyższej półki wyraziło gotowość do wzięcia udziału w przyszłej edycji. (KO)

Za sprawą Dynamite Entertainment klasyczni bohaterowie, tacy jak Flash Gordon, Mandrake the Magician, czy The Phantom powrócą na karty komiksów. Na mocy umowy z King Features Syndicate, całą trójka dostanie swoje własne, nowiutkie ongoingi. O Phantomie pisaliśmy poprzednio na łamach Trans-Atlantyka (numer #7) i dość powiedzieć, że nim zajmą się Alex Ross (pomysł i scenariusz), Scott Beatty (skrypt) i Eduardo Ferigato (rysunki). Flash Gordon jest jedną z ikon pulpowej fantastyki i raczej nie trzeba go przedstawić. Inaczej sprawa ma się w przypadku Mandrake the Magician, innego herosa wymyślonego przez Lee Falka, który za pomocą swoich magicznych zdolności zwalcza przestępczość i chroni nasz świat przed zagrożeniami z innych wymiarów. Jak widać za Oceanem pulpa wciąż jest w modzie, a cała trójka dołączy do licznego zastępu klasycznych bohaterów Dynamite (Lone Rangera, Bucka Rogersa czy Zorro). Wydawnictwo na razie nie podało bliższych szczegółów odnośnie do swoich nowych serii. (KO)

"Geek Honey of the Week"
(o dzisiejszej geek honey nie wiadomo nic ponad to, że jest najwyraźniej fanką twórczości Moore'a i Millera. Ale to i tak wystarczy, żeby znalazła się w naszej galerii osobowości! / znalezione przez Gonza, dzięki!)

sobota, 29 maja 2010

#465 - Komix-Express 40

Druga edycja Ligi Bitew Komiksowych zakończyła się wczoraj przed północą wraz z wyłonieniem najlepszego z najlepszych! Po trzech rundach eliminacyjnych, odbywających się w czwartkowe wieczory w CDQ, do ścisłego finału awansowało sześciu wojowników, którzy wczorajszego dnia po raz ostatni w tym roku krzyżowali swoje markery w walce do ostatniej kropli tuszu. Z pierwszej grupy, w której znalazł się "Kosmita", "Robocik" i Mariusz Ciechoński, awansował ostatni z wymienionych i podobnie jak rok temu znalazł się w ścisłym finale. Zwycięzcą z grupy drugiej, do której została przypisana Małgorzata Dunin, Tomek Pastuszka i Romek Gajewski, został popularny Asu - redaktor naczelny "Jeju" i jeden z założycieli "Kartonu". W finałowej walce Wonder i Asu stoczyli nie jeden, a kilka graficznych pojedynków! Zgromadzonej licznie publice prace obu panów podobały się mniej więcej tak samo i potrzebne były trzy dogrywki, żeby wyłonić tego jednego jedynego. Wybrańca wręcz. A został nim... Mariusz "Wonder" Ciechoński, którego przygody wczorajszego wieczora nadawałyby się na wzruszający film wprost z Hollywoood! Była to bowiem zarówno historia w stylu "od zera do bohatera" (z przegraną w fatalnym stylu z "Kosmitą" w pierwszej walce) oraz motywem "uczeń vs. mistrz" w finale (Wonder był uczestnikiem warsztatów komiksowych, które prowadził właśnie Tomek Pastuszka). Koniec końców to on właśnie wzniósł do góry puchar zwycięzcy, który szybko wypełnił się winem. Wieczna chwała dla zwycięzcy! Kolorowe zeszyty gratulują! (ŁM)

Piotr Kasiński na swoim blogu raportuje, że pierwszy etap realizacji komiksowej antologii z okazji 600-lecia dania łupnia Krzyżakom w bitwie pod Grunwaldem dobiegł końca. Zbiorek ma być przygotowany na podobnej zasadzie, co albumy z serii "City Stories". Prawdopodobnie chodzi o warsztatową formę współpracy twórców z różnych stron Europy. A kadra zapowiada naprawdę wybuchową mieszankę. Obok weteranów, czyli Grzegorza Janusza ("Przebiegłe dochodzenie Ottona i Watsona", "Tragedyja Płocka") i Przemysława Truścińskiego ("Komiks W-wa", "Najczwartsza RP - Antylista Prezerwatora"), pojawią się reprezentanci łódzkiej sceny - Tomasz Piorunowski ("Paula") i Marek Skotarski z Conturu. Skład uzupełnią Wojciech Birek, Paweł "Timof" Timofiejuk, przybyły machiną czasu wprost z epoki PRL Marek Szyszko ("Pilot Śmigłowca") oraz "ojciec chrzestny" Adam Radoń. Listę twórców z zagranicy tworzą Igor Baranko i Szakl z Ukrainy, Uładzimir Bludnik i Vital Voranau z Białorusi oraz Gintaras Jocius z Litwy. Antologia ma ukazać się w połowie lipca. (KO)

Wydawnictwo Media Rodzina poszerzyło ostatnio swoją ofertę o dwie komiksowe pozycje autorstwa Matthew Jonhstone'a i Ainsley Johnstone. "Mój Czarny Pies Depresja" i "Życie pod psem, który wabi się depresja" są swego rodzaju komiksowymi przewodnikami co do tego jak żyć i walczyć z depresją. W pierwszej z wymienionych pozycji Matthew dzieli się z czytelnikami swoimi doświadczeniami na temat tej choroby, natomiast druga - stworzona wraz z małżonką - jest skierowana głównie do ludzi, którzy żyją w towarzystwie osób z depresją. Cena każdego z tych komiksowych poradników wynosi zaledwie 22 zł. (ŁM)

1 czerwca 2010 roku w łódzkiej księgarni Mała Litera odbędzie się spotkanie autorskie z Maciejem Łazowskim, autorem komiksu "Boska Tragedia". Debiutancki album Łazowskiego ukazał się w kwietniu nakładem Kultury Gniewu. Spotkanie poprowadzi Konrad Hildebrand z Motywu Drogi. Zapraszamy w najbliższy wtorek na godzinę 18:00 do Budynku MS2 przy ulicy Ogrodowej 17. Wstęp wolny. Kolorowe Zeszyty ostrzegają - "Boska Tragedia" nie jest idealnym prezentem na dla najmłodszych z okazji Dnia Dziecka! (KO)

Natomiast w Warszawie, rezerwowej stolicy polskiego komiksu, wczoraj, w piątek 28 maja, pojawił się Pran Kumar Sharma. Indyjski rysownik komiksowy gościł w stołecznym Muzeum Karykatury, umiejscowionej na ulicy Koziej. "Pran" jest jednym z najpopularniejszych i najbardziej znanych cartoonistów w Indii. Urodził się w 1938 roku, a swoją karierę zaczynał w Delphi, w latach sześćdziesiątych, jako rysownik gazetowych stripów. Sławę przyniósł mu "Chacha Chaudhary", którego przygody były publikowane w magazynie "Lotpot". W swojej ojczyźnie określany jest mianem "indyjskiego Walta Disneya", a w szkole swojego nazwiska (Pran's Media Institute) szkoli szeregi swoich następców, dając wykłady z cartoonu. (KO)

Jak informuje komiksowa Gildia, tematem przewodnim najnowszego numeru czeskiego magazynu "Aargh!" będzie komiks polski. Oprócz prac autorstwa naszych rodzimych twórców (Jakuba Rebelki, Krzysztofa Gawronkiewicza i Przemysława Truścińskiego - te nazwiska znajdują się na okładce, a wszystkich komiksów ma być w sumie sześć, więc można przypuszczać, że jeszcze jakieś inne prace znajdą się w dziewiątym "Aarghu!"), pojawią się również teksty dotyczące komiksowych związków polsko-czeskich. Historyczny aspekt tych koligacji bada Adam Rusek, stanem obecnym polskiego środowiska zajmuje się Michał Słomka, a Grzegorz Rosiński zdradza tajniki swojej współpracy z legendarnym czeskim komiksiarzem Kają Saudkiem. Magazyn kosztuje 175 czeskich koron. (KO)

piątek, 28 maja 2010

#464 - The Batmans: Track 42 - Jakub Babczyński

Dzisiejszy Mroczny Rycerz został narysowany przez Jakuba Babczyńskiego. Gdański rysownik debiutował w zinie "Vormkfasa", w zamierzchłym roku 1997. Potem przyszła kolej na występy w undergroundowej antologii "Opowieści Tramwajowe", magazynie "Gdak", zbiorze "Komiksownia" i "Japonii widzianej oczami 20. autorów". Natomiast wydana w 2007 roku "Ballada o Eulalii" (do scenariusza Jerzego Szyłaka) byłą jego pełnometrażowym debiutem. Kuba przygotował także ilustrację zdobiącą plakat drugiego Bałtyckiego Festiwalu Komiksu GDAK w 2009 roku. Na tym konwencie zwyciężył w konkursie na pasek komiksowy o tematyce morskiej. Obecnie pracuje z Szyłakiem nad kolejnym komiksem ("Prawdziwy Przyjaciel"). (KO)
Dzisiejszym zwycięzcą został Kazik, który jako pierwszy (i jedyny) podał prawidłową odpowiedź co do batmaniej zagadki. Gratulujemy!

Po zeszłotygodniowym zwycięstwie Roberta Sienickiego zabawa w odgadywanie autorów Mrocznych Muzycznych Batmanów nabrała rumieńców, a pauzujący na własne życzenie przez dwie kolejki (poprzednią i dzisiejszą) Maciej Pałka czuje już zapewne oddech przeciwników na plecach. I nie ma co się dziwić - w ciągu zaledwie najbliższych pięciu piątków może on stracić żółtą koszulkę samotnego lidera wyścigu! Do dzieła więc! (ŁM)

czwartek, 27 maja 2010

#463 - Miś Misza: Oxygenesis

Egmont bardzo rzadko decyduje się na publikację polskiego debiutanta. Z reguły twórcy, którzy nie wyrobili sobie dobrej marki w zinach czy w mniejszych wydawnictwa nie mają czego szukać u największego rodzimego edytora komiksowego. Paweł Kłudkiewicz może uważać się za niebywałego szczęściarza. Stanął przed szansą przebicia na polski (i nie tylko!), o jakiej inni twórcy, mający nieraz na koncie liczne publikacje i cierpliwie czekający na swoje przysłowiowe "pięć minut", mogą jedynie pomarzyć.Praca "Pawki" zatytułowana "Miś Misza: Oxygenesis" musiała wpaść w oko Tomaszowi Kołodziejczykowi podczas wystawy prac konkursowych na łódzkim Międzynarodowym Festiwalu Komiksu. W krótkiej, kilkustronicowej próbce szef Wielkiego E. dostrzegł potencjał na pełnometrażowy album, choć miał pewne zastrzeżenia, odnośnie do warstwy formalnej komiksu. Liczył jednak, że autor upora się z pewnymi niedoróbkami. Niestety, mocno się przeliczył.

Przede wszystkim Kłudkiewicz nie radzi sobie z komiksową materią. Proporcje, pomiędzy słowem i obrazem, w jego pracy są mocno zachwiane. Kadry są dosłownie zapchane dymkami. Grafika sama nie daje rady unieść narracji całej historii i autor musi posiłkować się obszernym partiami tekstu. Nie dość, że komiks przez to staje się bardzo trudny w lekturze, a historia sprawia wrażenie łatanej na poczekaniu, to leży cała kompozycja stron i kadrów. Czytelnik, aby nie pogubić się w gąszczu chaotycznie złożonych paneli, musi podążać za strzałkami, wskazującymi na kolejność lektury. Co więcej, rozbudowana do monstrualnych rozmiarów "proza" razi swoim grafomańskim zacięciem. Nie powinna przetrwać interwencji sumiennego redaktora, który bez szkody dla samego dzieła, powinien wyciąć jej obszerne fragmenty. Niestety, nie są to jedyne zastrzeżenia, jakie można mieć do "Misia Miszy".

Kuleją również dialogi, fabuła co i rusz się rwie, brakuje jej lekkości. Komiks, który w swoich założeniach miał stanowić lekturę łatwą i przyjemną, staje się dla czytelnika drogą przez mękę, przy której należy wytrwale walczyć ze snem. Oprawa wizualna również pozostawia sporo do życzenia. Wśród rysowników operujących w stylistyce cartoonu Kłudkiewiczowi niestety daleko do ścisłej czołówki. Jego ciasno stłoczone między ramkami rysunki niczym nie zachwycają, a błędy ze skrótami perspektywicznymi irytują. Płaskie kolory dopełniają przeciętnego obrazu całości.
Jeśli tylko przebić się przez toporną narrację i nieciekawą oprawę graficzną, można dotrzeć do całkiem sympatycznej, sensacyjno-humorystycznej historii. Tytułowy bohater, Miś Misza, to trochę taki typ spod ciemnej gwiazdy, nieco w guście noirowych detektywów, a trochę agent, do zadań specjalnych w stylu Jamesa Bonda. Ma swoje znajomości na mieście, ale nie brakuje mu super-gadżetów, a jego przeciwnikiem jest obrzydliwie bogaty przedsiębiorca/biznesman o mocno przerośniętym ego, który chce – nie zgadniecie – opanować świat. W swoim misternym planie nie przewidział jednak, że Misza stanie mu na drodze. W towarzystwie powalająco pięknej kobiety, czy raczej pantery. W komiksie pełno jest popkulturowych mrugnięć okiem – Pawka w tle nawiązuje do twórczości Andy'ego Warhola, parafrazuje "Asteriksa" czy popisuje się znajomością "Strażników" Alana Moore'a i Dave'a Gibbonsa. Nad komiksem unosi duch mistrza Baranowskiego, do którego humoru autorowi "Misia Miszy" wciąż jest jeszcze bardzo daleko. Najciekawszym elementem utworu wydaje się jednak dystopijna wizja przyszłości odmalowana przez Kłudkiewicza. Zaprawiona dużą dozą czarnego (bardzo czarnego) humoru i maksymalnie przerysowana pełna jest smakowitych konceptów.

Okładka sugeruje, że "Oxygenesis" to zaledwie pierwszy tom planowanej serii. Po jego lekturze chętnie sprawdziłbym, jakie postępy poczynił Paweł Kłudkiewicz w potencjalnej kontynuacji. Ciekawe, czy "Misiowi Miszy" uda się zrobić taką karierę, jaka była udziałem innego zwierzęcego herosa z kart polskich komiksów, czyli "Jeża Jerzego"…

poniedziałek, 24 maja 2010

#462 - Pub pod Picadorem

W dniu dzisiejszym oddajemy klawiaturę w ręce Daniela Chmielewskiego, autora "Zostawiając powidok wibrującej czerni" - jednego z najlepszych polskich komiksów ostatnich lat. Odcięty ostatnio od świata Daniel przedstawi kulisy powstawania jego kolejnego komiksu, "Zapętlenia", którego pierwszych kilkadziesiąt stron jest jednocześnie jego pracą dyplomową na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Od dzisiaj można je już podziwiać na wystawie w warszawskiej Kawangardzie, natomiast wernisaż wystawy będzie mieć miejsce w najbliższą środę o godzinie 19.00, w dniu obrony dyplomu przez Daniela. Oprócz gotowych plansz czy procesu ich powstawania, do zobaczenia będzie również makieta Pubu pod Picadorem - miejsca w którym króluje Cynik i które czytelnicy znają już z albumowego debiutu Chmielewskiego. Danielu, klawiatura jest Twoja!
W "Zapętleniu" powraca znany z mojego debiutu albumowego kelner Cynik i jego Pub pod Picadorem.
W "Powidoku" Cynik przeszedł drogę od transcendencji (od bycia aniołem stróżem) do immanencji (do bycia wytworem podświadomości głównej bohaterki, Anny). Zresztą na tej płaszczyźnie cały "Powidok" jest opisem wędrówki od chrześcijańskiego idealizmu do ateistycznego materializmu, jaką sam odbyłem.

Pub pod Picadorem stał się tym samym wyjątkową przestrzenią i bardzo przydatnym narzędziem literackim. W "Zapętleniu" niektóre postacie w Pubie żyją swoim fikcyjnym życiem, inne odgrywają fikcyjne role, będąc jednocześnie świadome swojej fikcji i gdzieś tam przewijam się ja, zależnie od płaszczyzny czasowej świadomy bądź nieświadomy jako postać komiksowa.

Kiedy skończyłem "Powidok", szybko zacząłem być niezadowolony z undergroundowego stylu, w jakim go narysowałem. Zwłaszcza, że bardzo mało uwagi poświęciłem aspektom anatomii i perspektywy. Jeśli spojrzeć na Pub w "Powidoku", nic tam nie jest właściwie narysowane. W zeszłym roku spotkałem się z Christophem Heuerem, który opowiadał o tym, że na potrzebę swojego komiksu, "Pierwszej Wiosny", skonstruował proste makiety kilku newralgicznych miejsc. Pozwoliło mu to na lepszy ogląd sytuacji.

Przy "Zapętleniu", rysowanym w zupełnie innym stylu i chciałem uniknąć dowolności w ukazywaniu ważnych miejsc. Postanowiłem więc zrobić to samo co Heuer i skonstruowałem makietę Pubu z grubej tektury, modeliny i kilku pudełek po płatkach śniadaniowych. Zajęło to kilka godzin, a okazało się ogromnie pomocne. Już przy samym projektowaniu budynku okazało się np., że Cynik ze swoim wzrostem nie mógłby się tak wychylać nad blatem, jak to robi w "Powidoku". Zbudowałem mu więc podwyższenie. Zauważyłem też, że w Pubie nie było toalety, przynajmniej dla gości. Teraz to wszystko jest.Pub stoi w komiksie wciśnięty między dwie kamienice na Nowym Świecie. W jednej z nich istniała oryginalna Kawiarnia pod Picadorem. Sam wygląd i fasady i wnętrza budynku nie ma nic wspólnego z tym, jak wyglądał lokal z dwudziestolecia międzywojennego. Kiedy rysowałem pierwsze komiksy z Cynikiem w liceum, nie myślałem o takich kwestiach. Trawestacja ta wydała mi się po prostu zabawna, zwłaszcza, że akurat przerabialiśmy Skamandrytów na lekcjach języka polskiego. I tak wygląd i nazwa zostały, oderwane od pierwowzoru pod względem treściowym, będące prostym, popkulturowym symulakrem.Wracając do makiety – dzięki niej i prostym wycinankowym figurkom mogę ustawiać sobie naturalne scenki i je fotografować. Za statystów posłużyli mi Łukasz Babiel, Bartosz Sztybor i dwie niezidentyfikowane kobiety ze zdjęcia z zeszłorocznej BFKi (dobrze ukazujące ruch ludzi idących).W tym miejscu chciałbym podziękować swoim nieświadomym pomagierom.Następnie kalkuję kontury zdjęcia i odpowiednio je dostosowuję do realiów komiksowych, dorabiając sąsiednie budynki i inne szczegóły i zmieniając fizjonomię modeli, by stali się anonimowymi przechodniami. Może kalkowanie jest uznawane za mało etyczne, ale kiedy mam przed sobą czterystustronicowy projekt, bardziej etyczne jest skończenie go w jakimś rozsądnym czasie, niż bawienie się w każdym kadrze z liniami perspektywicznymi (choć w poniższym kadrze spędziłem pewnie ponad pół dnia rysując wszystkie linie sąsiednich budynków). Zresztą jest kalkowanie dosłowne, widoczne np. w "Ranach wylotowych" i "Anna chce skoczyć", gdzie postacie są w bardzo nierysunkowych pozach (ze skrótami perspektywicznymi, które w rysunku wyglądają dość zabawnie*) i jest kalkowanie pomocnicze, które jest tylko pierwszym etapem do dalszej pracy.

* W żadnym wypadku nie neguję takiej praktyki – jest duży urok w rysunku wyglądającym jak z broszurki lotniczej, jeśli dobrze się to zrobi, a zwłaszcza Rutu Modan robi to dobrze.Kiedy rysuje się sceny grupowe w realistycznej manierze, bardzo istotne staje się rozmieszczenie postaci w kadrze. Można oczywiście improwizować i naginać fizykę rzeczywistości, ale mnie takie rozwiązanie nie zadowala. Wielokrotnie rysowałem jakiś układ na etapie szkiców, by potem się okazało, że postać, która wypowiada się pierwsza, jest tak schowana za drugą, że ich dymki musiały by się krzyżować. Można w takim wypadku po prostu odwrócić postacie, ale ma to dalsze konsekwencje w montażu. Nie lubię sytuacji, w których montuje się kadry ze sobą, zupełnie nie zważając na takie czynniki, jak oś między postaciami. Komiks jest bardziej tolerancyjnym pod tym względem medium, niż film, bo jak coś jest źle zmontowane, możemy cofnąć się o kilka kadrów wzrokiem i zobaczyć co jest z czym połączone. Nie znaczy to jednak, że nie warto odrobić lekcji z montażu filmowego.

Poniżej jest kilka przykładów szkicu, zdjęcia i finalne rysunki, żeby lepiej zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi.Ostatnia rzecz, o której nie powiedziałem. Żeby łatwiej robiło się zdjęcia, ściany makiety są rozkładane, a całe umeblowanie ruchome. Nie ma więc problemu w zrobieniu zdjęcia zza pleców Cynika, mimo że stoi przy regale. Z tego też względu skonstruowałem druciane ludziki. Jeśli w rysunku chcę zmienić pozycję danej postaci, nie muszę robić nowego zdjęcia z właściwą pozą. I tak widzę tło przez druciane głowy i tułowia.

Tyle, jeśli chodzi o robienie makiety i czynienie z niej użytku. Jeśli chcecie zobaczyć ją na żywo, będzie stała na wystawie w warszawskiej Kawangardzie (Wilcza 32) w dniach 24. maja do 4. czerwca. Zapraszam.

niedziela, 23 maja 2010

#461 - Trans-Atlantyk 89

Jest nam bardzo miło poinformować, że do portu o nazwie Top Shelf 2.0 zawitała tratwa z Robertem Wyrzykowskim, Marcinem Podolcem i stworzonymi przez nich dwoma szczurami na pokładzie. Niby w piątek, a tak naprawdę kilkanaście godzin temu, na stronie pojawiło się siedem plansz (+ okładka) z przygodami Kapitana Sheera i Bosmana (Captain Sheer and his irrepressible Bosun) oraz biogramy jego twórców. Obu panom serdecznie gratulujemy i mamy nadzieję, że to nie ostatnie ich pojawienie się za wielką wodą! U nas natomiast papierowe wydanie przygód Sheera (Kultura Gniewu) planowane jest na Bałtycki Festiwal Komiksu, do którego został już nieco ponad miesiąc. Czas nagli, ale wierzymy, że i w tym przypadku sympatyczni bohaterowie szczęśliwie dobiją do gdańskiego portu. Nie wiem jaki są morskie przesądy co do punktualności, więc po prostu będę mocno trzymał kciuki. A zanim zaproszę szanownych czytelników do pozostałych newsów, polecam zapoznać się z anglojęzyczną wersją perypetii Sheera i spółki! (ŁM)

Richard Corben na dobre wsiąkł w świat Piekielnego Chłopca. Wraz z Mike'm Mignolą pracuje nad kolejną produkcją z Rogatym w roli głównej. Podobnie, jak w poprzednim komiksie autorstwa tej dwójki, "Hellboy in Mexico", krótkie historie zebrane w "Hellboy: Double Feature of Evil", będą rozgrywały się w przeszłości. Nasz ulubiony bohater pracował jeszcze dla Biura i nie wiedział o swoim przeznaczeniu, jakie ma do wypełnienia w roli Bestii Apokalipsy. W dwóch historiach zebranych w one-shocie mniej będzie typowego dla Hellboy'a klimatu pulpowego action-adventure, a więcej nastrojowego horroru rodem z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Jeśli chodzi o datę wydania, to wiadomo, że komiks ukaże się w drugiej połowie tego roku. (KO)

W zielonej części uniwersum Marvela ostatnio dużo się dzieje. Najważniejszą informacją jest oczywiście ujawnienie tożsamości czerwonoskórych bohaterów stworzonych przez Jepha Loeba o którym pisałem w zeszłym tygodniu (#5). Oprócz tego trzeba przyjąć do wiadomości (ze smutkiem i westchnięciem), że większość najważniejszych herosów Marvela została "zhulkowana" i teraz biega i tłucze wszystko co popadnie (oczywiście tylko w gamma części uniwersum, w innych seriach ani słowa o tej przemianie). Taki stan potrwa przynajmniej do lipca, kiedy to do sklepów zawitają dwa tytuły: "World War Hulks: Wolverine vs. Captain America" oraz "World War Hulks: Spider-Man vs. Thor". Za ten pierwszy odpowiadać będzie Paul Tobin i Brian Clevinger (scenarzyści) oraz Gurihiru i Jacopo Camagni (rysownicy), a za drugi Chris Eliopoulos, Kieron Gillen (scenarzyści), Patrick Scherberger i Jorge Molina (rysownicy). Nic nie zapowiada, aby owe dwunumerowe mini-serie miały cokolwiek wnieść do uniwersum Marvela, ale odpowiedzialni za nie twórcy oczywiście zarzekają się, że będzie inaczej. Ja bym im jednak nie wierzył. (ŁM)

Po prawie pół dekady nieobecności na karty komiksu wraca Tom Strong, pulpowy science-hero, stworzony przez Alana Moore'a i rysownika Chrisa Sprouse'a. Seria "Tom Strong" ukazywała się w latach 1999-2006 nakładem America's Best Comics (imprincie Wildstorm, który sam jest imprintem DC Comics). W sumie ukazało się 36 zeszytów, zebranych w sześciu trade'ach, a kilka z nich zostało napisanych przez Petera Hogana. Teraz Hogan, dostał błogosławieństwo wielkiego Alana by napisać sześcioodcinkową mini-serię "Tom Strong and the Robots of Doom". Historia ma być klasyczną, przygodową opowiastką, w której Albrecht, syn Stronga z "nieprawego łoża", za pomocą machinacji w linii czasowej zmienił znaną rzeczywistość w reżim rządzony przez nazistów. Rzecz jasna, jego ojciec będzie musiał go powstrzymać. Zapowiada się kawał dobrego komiksu. (KO)

Kolejna porcja zapowiedzi Marvela odnośnie do "Shadowland". W historii skoncentrowanej na postaci Daredevila nie mogło zabraknąć jego nemezis. Bullseye po upadku Normana Osborna i odłożenia łuku Hawkeye'a będzie miał akurat sporo wolnego czasu, aby uprzykrzyć życie Mattowi Murdockowi. Autorami one-shota "Shadowland: Bullseye" będą John Layman, scenarzysta hitowego "Chew" i rysownik Sean Chen ("X-Men: The End", "Nova"). Ciekawe, jak będzie wyglądało jego spotkanie z Elektrą, jedną z ukochanych DD, która została przez niego zabita? Swego czasu. Scenariuszem one-shota "Shadowland: Elektra" zajmie się Zeb Wells, autor "Dark Reign: Elektra" i Emma Rios ("Strange", "Hexed"). Po której stronie stanie grecka zabójczyni? Tego jeszcze nie wiadomo, ale pewne jest, że ktoś zostanie przebity jej sai. Ostatnim (przynajmniej na razie) z zapowiedzianych tie-inów jest one-shot z Duchem Zemsty. Ghost Rider, zawieszony ostatnio w próżni po ukazaniu się ostatniego numeru mini-serii "Heaven's on Fire", pojawi się w "Shadowland: Ghost Rider". Autorami planowanego na październik komiksu będą scenarzysta Rob Williams i rysownik Clayton Crain ("X-Force", "Sensational Spider-Man"). (KO)

Drużyna baseballowa The Dragons składająca się z byłych zawodników ligi zawodowej, którzy z różnych powodów w niej nie grają, rusza do Teksasu rozegrać mecz pokazowy z lokalnym zespołem w mieście Malice, które... okazuje się przeklęte. Ich przeciwnikami będą jedzące mięso monstra. Stawką meczu nie będzie tylko zwycięstwo, ale również ich życie. Powieść graficzna "Sullivan’s Sluggers" zapowiada się jako połączenie "Strefy Mroku" z "Golemem i Gwiazdami Dawida" i zapowiada się naprawdę ciekawie. Pomimo tego, że dotyczy baseballu, najnudniejszego sportu na świecie. Autorami komiksu, który ukaże się w sierpniu nakładem Image Comics, są scenarzysta Mark Andrew Smith ("New Brighton Archeological Society") i rysownik James Stoke ("Orc Stain", "Wonton Soup"). (KO)

Jeśli dobrze kojarzę, to od dłuższego czasu nie pisałem nic o sprzedaży na amerykańskim rynku. W kwietniu w przypadku zeszytów na pierwszych czterech miejscach najlepiej sprzedających się zeszytów znalazły się pozycje z DC Comics. Na podium znalazł się zerowy numer "Brightest Day", pierwszy numer "Flasha" i "Green Lantern" #53, a tuż za nimi "Batman and Robin" z numerem jedenastym. W pierwszej dziesiątce znalazł się jeszcze jeden komiks z DC ("Green Lantern Corps" #47), a pozostałe pięć obsadził oczywiście Marvel. Najlepiej sprzedającym się komiksem z Domu Pomysłów był ostatni numer pierwszej serii "New Avengers", który znalazł nieco ponad 75 tysięcy nabywców (co jak na pierwszą pozycję Marvela w rankingu jest dosyć słabym wynikiem). O nieustannej dominacji tych dwóch wydawnictw niech świadczy fakt, że w pierwszej setce znajdują się tylko cztery zeszyty od innych edytorów. Jeśli zaś chodzi o wydania zbiorcze to tutaj obyło się bez niespodzianki - na pierwszym miejscu znajduje się "Kick-Ass" Millara i Romity młodszego, który znalazł ponad 10 tysięcy nabywców. (ŁM)

"Geek Honey of the Week"
(dzisiejszego dnia prezentujemy Polkę, Katarzynę K., która niejakiemu Kobaru zapozowała na tle jak zawsze fantastycznego malunku Jakuba Rebelki!)

sobota, 22 maja 2010

#460 - Komix-Express 39

W najbliższy piątek, tradycyjnie w Centralnym Domu Qultury, odbędzie się Finał Finałów drugiej edycji Ligi Bitew Komiksowych. Po trzech rundach eliminacyjnych, o których pisaliśmy w ostatnich wydaniach Komix-Expressu, do finału awansowała Fantastyczna Szóstka, z której zostanie wyłoniony ostateczny zwycięzca. Z pierwszych eliminacji do finału awansował Mariusz "Wonder" Ciechoński oraz Romek Gajewski, z drugiej Tomasz "Asu" Pastuszka i zamaskowany "Kosmita", a z trzeciej Małgorzata "Margo" Dumin oraz niejaki "Robocik". Zmagania przy sztalugach nie będą jedyną atrakcją piątkowego wieczoru w CDQ - odbędzie się również wystawa dotychczasowych prac z dotychczasowych graficznych pojedynków, oraz kolejny wykład z komiksami w roli głównej. Plan na piątkowy wieczór już jest, więc dla przypomnienia - start imprezy o 20, Finał Finałów godzinę później. A wszystko to na Burakowskiej 12! (ŁM)

Na stronie Kultury Gniewu pojawiły się zapowiedzi kolejnego pakietu, który światło dzienne ujrzy na czerwcowym Bałtyckim Festiwalu Komiksu. Póki co pewniakami są zapowiadane od dłuższego czasu "Niedoskonałości" Adriana Tomine - wydany w 2007 roku przez Drawn & Quarterly komiks, to obyczajowa opowieść o relacjach międzyludzkich z Benem Tanaką i Miko Hayashi w rolach głównych. Drugim komiksem, którego premiera przypada na czerwiec tego roku jest "Siedem Tygodni" Januarego Misiaka, twórcy, którego rodzimy czytelnik kojarzyć może z kilku numerów "Komiks Forum". Jego debiutancki album to rzut okiem na życie współczesnego everymana, który każdego dnia musi stawiać czoła spodziewanym i niespodziewanym problemom. Oprócz tych dwóch pozycji trwają prace aby na beefce pojawił się również czwarty i ostatni numer pierwszego sezonu "Wartości Rodzinnych" Michała Śledzińskiego, jak również albumowy debiut Marcina Podolca i Roberta Wyrzykowskiego "Kapitan Sheer". Gdyby udało się wypuścić całą czwórkę w czerwcu, można by mówić o solidnym polskim komiksowym uderzeniu. W sam raz przez październikową niemiecką ofensywą. Na szczęście również tylko komiksową. (ŁM)

Na zbliżającym się Międzynarodowym Festiwalu Komiksu w Łodzi będzie do nabycia kolejna publikacja z cyklu "a tribute to...", tym razem oddająca hołd zmarłemu w 2008 roku Januszowi Chriście. Wszyscy, którzy będą mieli chęć wziąć udział w tym wydarzeniu, powinni do 30 czerwca wysłać swoje grafiki (ilustracja lub jednoplanszowy komiks / A4, 300 dpi) na adres st.contur(at)gmail.com. W przypadku publikacji prac, ich twórcy mogą spodziewać się wynagrodzenia w postaci trzech autorskich egzemplarzy wydawnictwa. (ŁM)

25 maja w serwisie warszawianki.pl premierę będzie miał nowy komiks, który pewnie przez część odbiorców zostanie zaliczony do popularnego ostatnio gatunku komiksu kobiecego. "Czwórka na pokładzie" to wspólne dzieło scenarzystki Dominiki Węcławek, (dziennikarki "Życia Warszawy", która chętnie promuje komiks na łamach tej gazety) oraz rysownika Filipa "PHI" Lipińskiego, opowiadające historię niespodziewanej ciąży, prawdopodobnie niestety z komplikacjami. Czteroplanszowe odcinki mają ukazywać się na łamach serwisu co dwa tygodnie. Zapowiada się naprawdę interesujący projekt. (RW)

"Ostatni żubr" Tomasza Samojlika był jednym z najbardziej pozytywnych zaskoczeń 2009 roku. Sympatyczny edukacyjny album komiksowy, wydany nakładem Zakładu Badania Ssaków Polskiej Akademii Naukowych, w przystępny sposób pokazywał genezę powstania Białowieskiego Parku Narodowego, umiejętnie łącząc ze sobą fikcję literacką i fakty historyczne. Teraz publikację tę można przeczytać za darmo, w wersji angielskiej (link do PDFa!) na stronie Zakładu. Polecamy! (RW)

Na Multiversum wielkie, wiosenne wietrzenie magazynów z zalegającymi komiksami. Od zeszłego tygodnia można przebierać z ogromnej oferty albumów w bardzo przystępnych cenach. Promocją zostały objęte pozycje sygnowane logiem Domu Pomysłów na okładce oraz tytuły innych edytorów (DC Comics, Image Comics i Dark Horse Comics oraz pozostałych, mniejszych wydawnictw). Zamówienia na Marvela należy opłacić do 24 maja, zaś inne - do 2 czerwca. Zniżki sięgają nawet 60%. Tymczasem w konkurencyjnym Nextwave, zgodnie z zeszłotygodniową zapowiedzią, w tym tygodniu miała pojawić się "masakryczna oferta", polegająca na obniżeniu ceny okładkowej wszystkich pozycji o 25%. Sobota za pasem, a ceny wciąż utrzymują swój poziom. Wypada mieć nadzieję, że wynika to tylko z obsuwy, a nie całkowitej rezygnacji z tego pomysłu. (KO)

piątek, 21 maja 2010

#459 - The Batmans: Track 41 - Bartłomiej Kuczyński

Dzisiejszego Batmana zawdzięczamy Bartłomiejowi Kuczyńskiemu. Popularny Graphicus już nie raz gościł w naszych skromnych progach - na Święta Bożego Narodzenia przygotował okolicznością grafikę, a także udzielił wywiadu Marcinowi "Kolcowi" Podolcowi, który wystąpił gościnnie jako redaktor Kolorowych Zeszytów. Najbardziej chyba znanym komiksem pochodzącego z Poznania rysownika jest "Arctic". Oprócz tego jest etatowym autorem przygód Kiziora z magazynu "Kazet" i Kapitana Komiksa (o ile w jego przypadku możemy mówić o "przygodach") z Motywu Drogi. Jeśli chodzi o papier, to jego prace pojawiły się w szóstym "Kolektywie" (temat: potwór) i w katalogu z XX. edycji konkursu na krótką formę w Łodzi. (KO)Drugi punkt "wskoczył" na konto Roberta Sienickiego, który błyskawicznie udzielił prawidłowej odpowiedzi. Bele zbliżył się tym samym nieco do wyniku Macieja Pałki i brakuje mu już tylko siedmiu kolejnych prawidłowych odpowiedzi aby zrównać się punktami z obecnym liderem zabawy. Zapowiada się pasjonujący pojedynek! Robercie - gratulujemy!

Przy okazji zmagań z Batmanem z zeszłego tygodnia Maciej Pałka zdobył kolejny punkt i tym samym umocnił się na pozycji lidera celnie trafiając po raz dziewiąty. Różnica pomiędzy nim, a resztą stawki wynosi przynajmniej 5 punktów, więc Maciej, żeby gra nie toczyła się "do jednej bramki" postanowił wziąć sobie wolne na tą i kolejną edycję. Jest to więc doskonała szansa na nadrobienie zaległości i zbliżenie się do zawodnika w "żółtej koszulce". Dzisiaj tradycyjnie przedstawiamy zajawkę grafiki rodzimego twórcy, na którego odgadnięcie są całe dwadzieścia cztery godziny. Zapraszamy do zabawy! (ŁM)